sobota, 18 maja 2013

Opowieści niezwiązane - Katownia

            Czarne ptaszyska zerwały się z głośnym krakaniem gubiąc pióra. Spłoszyły je gwałtowne, pełne szaleństwa i strachu krzyki, pulsujące wewnątrz szarego budynku, które z każdą sekundą przybierały na sile.
W pobliskich kamienicach wychylały się ciekawskie lica, a co poniektórzy wychodzili już sprawdzić co się dzieje. Czereda zbierała się w wąskich, kolorowych uliczkach i powoli posuwała hałaśliwym konduktem, przemieniając w bezrozumną hałastrę. Szeptali i wymieniali pytające spojrzenia.
„ Tam!”- wrzasnął co bystrzejszy, wskazując na parterowy, szeroki budynek.
„ Zaczęło się!”- odważył się krzyknąć inny.
Ostatnie metry gawiedź pokonała gnając na złamanie karku. Każdy chciał zająć jak najlepsze miejsce, a okien choć duże, było w kondominium niewiele.
Otoczyli kamienny budynek tworząc drgającą, wielobarwną masę, niczym gęsty szlam oblepiający wszystko na swojej drodze. Strażnicy dotąd oparci dumnie o swoje długie paralizatory, rozstąpili się przezornie nie chcąc wejść im w drogę.
Już czas - pomyślał jeden z nich przepychając się przez rozszalały tłum. Jako Strażnik Cesarski mógł zająć najlepsze miejsce, tym razem jednak postanowił nie brać udziału w tym żałosnym przedstawieniu. Przyglądając się podrajcowanym mordom ściśniętym przy oknach, poczuł wstyd. Wstydził się, że jeszcze rok temu odganiał ich rażąc paralizatorem, by zająć najlepszą lożę, w tym bestialskim teatrze szaleństwa i śmierci.
Pstryknął niedopałek i oparł się o latarnię.
„Wychodzą, wychodzą!”- krzyczał młody chłopak w poplamionej koszuli.
„Mów co widzisz!”- prosił ktoś z tyłu.
„Wychodzi blok C, idą...”- Szczyl aż przebierał nogami z podniecenia.
Z potężnych podziemi wydobył się kolejny ryk. Tak głośny i złowieszczy, że kilku gapiów oderwało się od tafli zasłaniając uszy.
Strażnik nawet nie drgnął.
„Otwierają resztę krat!” – darł się nie dowierzając chłopak.
Ci, którzy nie mieli tyle szczęścia by to widzieć, słuchali go z otwartymi gębami. „Teraz blok E, i...” Cesarski Obrońca widział to wszystko nie raz. Makabryczne wspomnienia wracały nie pozwalając zapomnieć o sobie. Za każdym razem gdy zamykał oczy, obrazy budzących grozę scen wracały, fragmenty wspomnień prześladowały go nie pozwalając normalnie żyć. Oddałby wszystko za wymazanie tych plugawych obrazów z jego jaźni. Jakim, że błogosławieństwem byłaby nieświadomość - rozmyślał często.
Widział walczące na śmierć i życie podziemne klany, ludzkie bestie ogarnięte szałem zabijania - złodziei, gwałcicieli i morderców. Pokutują za swoje zbrodnie, a umierając sprawiają radość wiwatującej tłuszczy. Spośród setek, przetrwa tylko kilku, mordując pozostałych w corocznej rzezi na podestach Katowni.
Niczym dawni gladiatorzy, lecz bez chwały, a jedyną nagrodą jest ta namiastka życia.
„...Boże słodki!”- nagle wydobył z siebie chłopak, a krew odpłynęła mu z twarzy.
Bezwładnie osunął się po szybie, próbując trzęsącymi rękoma zasłonić twarz. Wzrok wbił w niewidoczny punkt, z ust wypłynęła wąska stróżka śliny.
Strażnik podszedł do odchodzącego od zmysłów podrostka i łapiąc za łachmany odciągnął od okna. Wiedział, że sceny obejrzanej właśnie rzezi wrastały w najgłębsze obszary podświadomości młodego umysłu. Zostaną już w nim do końca. Nawet po wielu latach, będą czekały głęboko ukryte, jak korzenie w ziemi dawno wyciętego drzewa.
Szedł powoli, trzymając go na rękach.
Gwałtowny podmuch wiatru strącił mu z głowy hełm, a ten toczył się w dół z głuchym łoskotem.
W końcu, Cesarski Orzeł zanurzył się w przyprawiającej o mdłości, lepkiej kałuży, lecz Były Strażnik nie obrócił się, ani razu.
Nauczysz się z tym żyć - pomyślał.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz